wtorek, 30 czerwca 2015

Od Lyry

Woda spływała mi po ciele. Moje futro było całkiem przemoczone. Czy udałoby mi się im pomóc? Co by było gdybym została? Te myśli zatruwały mi umysł jak najgorszy jad. Co by było gdyby...?
- Ranek, wieczór, wieczór ranek - zanuciłam. - Było tak i jest. Za rokiem nowy rok przemija, a szczęście często ma smak łez...
Po moim pysku spłynęła kolejna kropla. Tym razem nie deszczu.
Jeszcze chwilę szłam bez większego celu. Byle dalej.
- Mam dość - warknęłam w końcu. - Niech wreszcie przestanie padać!
Jak na życzenie zaczęło coraz mniej kropel na mnie spadało, aż w końcu w ogóle przestało. Westchnęłam.
Nagle poczułam zapach, którego tak dawno nie czułam, Czyżby...
- Wilki? - zdziwiłam się.
Szłam za tropem dziwnie złakniona towarzystwa. Na szczęście trop prowadził mnie wzdłuż rzeki, więc w razie czego miałam się czym bronić. Rzeka nagle skręciła. W stronę polany. Szłam nadal wzdłuż rzeki, Nagle zaczęłam słyszeć szum. Wodospad! Kiedy do niego podeszłam zobaczyłam, że nie był specjalnie duży; mogłam bezpiecznie zeskoczyć na dół. Zrobiłam to.
Przede mną jakieś sześć metrów dalej leżały dwa wilki. Jeden z nich to był basior, drugi - wadera.
- Zgaduję, że jestem na terenach waszej watahy, prawda?
Wilki pokiwały głową. Chyba nie chciały mnie skrzywdzić...
- Jestem Lyra.
- Nazywam się Sawa - powiedziała wadera. - A to mój brat - Reed.
- Czy mogłabym zostać tu na jakiś czas? Długo podróżuję chciałabym odpocząć.

<Sawa? Reed?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz