poniedziałek, 26 października 2015

Od. Ceresa cd. Daiki

Nigdy w życiu nie byłem w tak cudownym miejscu! Było cudnie...
- A gdyby tak... - zacząłem mówić do siebie.
Czasem po prostu za głośno myślę. Byłem zadowolony, że w końcu byłam daleko od domu. Poprzysiągłem zemstę na Emrysie. Nienawidziłem go z całego serca. Oczywiście....
Zauważyłem ruch w krzakach. Podlazłem i zauważyłem waderę.  Była czarna.
- Przepraszam...ja...
- Kim jesteś? - wadera nadal miała bojową pozycję.
- Wybacz...Ceres
- Daiki.

(Daiki? Wybacz że takie krótkie.)

Nowy członek!

Serdecznie witamy CERESA!

Nowy członek!

Przywitajmy radosnym wyciem MOŻANA!


Wszystkie opowiadania Reeda i Shadowa pojawią się dzisiaj.

sobota, 17 października 2015

Od. Tyks cd. Chepri

-Wzywałaś mnie? -odezwała się łagodnym głosem do Sawy.
Wadera wpatrywała się w Nyks z niepokojem. Coś się kroiło. W powietrzu było czuć niepewność.
-Od od ostatniego czasu w ogóle nie pokazujesz się w watasze. Zaufałam ci, Nyksono. Zawiodłaś mnie. Jesteś dla mnie bardzo bliska, jednak bycie betą nie oznacza wcale tylko łażenie bez sensu i wpatrywanie się w inne wilki.
Nyks schyliła głowę, aby ukryć rumieńce oblewające jej twarzyczkę. Nienawidziła, gdy Sawa tak ją poniżała. mimo to, była dla niej jak starsza siostra wraz z Reedem. Alfa nadal coś do niej mówiła, jednak wadera nie słuchała. W głowie miała tyle myśli... 
-Zrozumiałaś? -powiedziała nagle alfa
Nyks odwróciła gwałtownie głowę:
-Tak -mruknęła.
Sawa uśmiechnęła się łagodnie i wyszła z nory. Nyks zauważyła, że przed wejściem stoi Chepri. Zdziwił ją widok basiora. Zwłaszcza po ostatnich zdarzeniach. Nie chciała jednak go odganiać. Czasem czuła, że samotność tylko doprowadza ją do szaleństwa. Nie chciała też zacząć mamrotać znowu o swoich problemach. Nie wiedziała, jak zacząć rozmowę. Basior wpatrywał się wyczekująco na Nyks. Ta jednak się nie odzywała. On również czekał. Basior jednak odezwał sie pierwszy:
-Czemu tak długo cię nie było?
Nyks nadal milczała. Jak mogła mu się wytłumaczyć? "Hej Chepri! Nie wiem czy wiesz, ale nie było mnie w watasze bo przechodzę depresję." Brzmiało to idiotycznie. Nyks już od dłuższego czasu nie pokazywała się w watasze z dwóch powodów: po pierwsze przechodziła depresję i chciała się na chwilkę odizolować. Po drugie bała się wyjść do innych wilków po incydencie z przemianą. Oczywiście nikt tego nie rozumiał. Sawa się czepiała że nie chce mi sie pracować, Reed myślał że to tylko załamanie nerwowe i szybko przechodzi, Lucy że to tylko głupstwo, a z bratem nie utrzymywała kontaktów. O Xenie, Venus i Shadowie wolała nie wspominać. Wkurzona do reszty zaczęła powarkiwać bez powodu. Chepri na szczęście nie dosłyszał:
-Nyks? Czemu? Widzę ze z tobą nie tak. Potrzebujesz pomocy.
-Nic mi nie będzie. -wadera wymusiła na twarzy uśmieszek, jednak nie wyglądało to przekonująco.
Basior patrzył na nią troskliwie. Ta jednak udawała że nie zwraca na to uwagi. Wyciszyła się tylko i powolnym krokiem omijając Chepriego odeszła z jaskini. Gdy straciła go z oczu z płaczem pobiegła na klif. Stanęła na środku urwiska. Popatrzyła w dół. Zemdliło ją na sam widok urwiska. Skoczyć, czy nie skoczyć? Nie rozmyślając długo wadera runęła w przepaść. Obijała się o skały, nie czuła bólu. Zwykły wilk już dawno by zdechł. Nyks była jednak inna. Gdy skończyła sie toczyć, wstała i otrząsnęła się z kamieni. Jej rany szybko zaczęły się goić. Obejrzała się. Z przerażenia zauważyła ze patrzy na nią Chepri. "Śledził mnie?!" pomyślała. Basior patrzył na waderę szeroko otwartymi oczami. Czy widział jej upadek? Może jakaś rana została jej na ciele? Jednak nie o to chodziło...Wadera obejrzała się w tafli wody. Nie mogła pojąć, co tam zauważyła. Oczy miała węgielne a z pyska ciekła jej krew, jak po pojedynku z jakimś wilkiem. Z oczu ściekały jej krwawe łzy a łapy miała czerwone. Wyglądała podobnie jak w jaskini. Ale o wiele wiele straszniej...

(Chepri? Improwizuj <3)

piątek, 16 października 2015

Od. Chepirego cd. Nyks

Cóż... Tego nie można było nazwać niespodzianką. Niespodzianka jest wtedy, kiedy wdepniesz w kałużę, albo wytropisz dodatkowego królika. A to było... Wykraczające daleko poza skalę niespodzianki.
Nie miał zamiaru robić jej wyrzutów za zatajenie przed nim znaczenia run, nawet gdyby nie ten napad miałby zmarnować kilka następnych dni, tygodni, albo o wiele, wiele więcej czasu na bezcelowe szukanie podobnych symboli. Przez chwilę też rozważał czy po prostu stąd nie wyjść i trzymać się z daleka od Bety, ale skarcił siebie za tą myśl podwójnie. Po pierwsze wiecznie unikanie kogoś, z kim się żyje, jest niemożliwe, tym bardziej jeśli rangą stoi zaraz po Alfie. A po drugie byłoby to nie tyle nietaktowne, co po prostu egoistyczne, nawet jak na niego. Wskoczył na półkę skalną, gdzie kuliła się wadera i zrobił kilka kroków w jej kierunku. Zatrzymał się jednak w bezpiecznej odległości, nie chciał żeby robiła z nim to, co przed chwilą ze skałą. Pazury i zęby są w porządku, ale nie kiedy zatapiają ci się w ciało.
Nie odezwał się. Pytanie czy wszystko w porządku mogłoby zabrzmieć okrutnie. Ale milczenie też nie było dobrą oznaką. Chyba powinien zostawić ją samą.
- Na mnie już pora - jedynie na takie krótkie sformułowanie było go teraz stać. - Jeśli będziesz czegoś potrzebować, to śmiało możesz przyjść do mnie. Nie obiecuję, że pomogę, ale... Postaram się.
Nyks w odpowiedzi mruknęła coś niezrozumiałego, a Chepri nie prosząc, by powtórzyła, zeskoczył na dół i wyszedł z jaskini. Kiedy znalazł się na zewnątrz pokręcił jeszcze tylko głową z grymasem i ruszył w stronę swojej jaskini.
I znów to robisz. Zobowiązujesz się.

Minęło kilka dni, w ciągu których nic specjalnego się nie wydarzyło. Rozmowa z Alfą, krótka, organizacyjna. Dwa wspólne polowania i zacieśnianie więzów z nową rodziną, choć polegało to raczej na uprzejmym, formalnym spędzeniu paru krótkich chwil z napastującym go wilkiem, dłuższych, jeśli był nachalny, i szukaniu zacisznego miejsca. Powoli zaczynał też orientować się w terenie. Wiedział już gdzie może uciec przed męczącymi uprzejmościami, gdzie zapolować czy gdzie przy czymś pomóc, kiedy przychodziły te wielkie chwile pokazywania, że nie jest się darmozjadem.
W ciągu tego czasu ani razu nie widział Nyks. Choć wcale nie próbował jej szukać albo wręcz przeciwnie, ukrywać się. Taki stan rzeczy najwyraźniej powstał tylko i wyłącznie z jej inicjatywy. Raz nawet rozważał czy nie zajrzeć do jaskini przy strumieniu, ale uznał, że skoro jeszcze na nią nie wpadł, to znaczy, że wadera nie ma ochoty się z nim teraz spotkać. Sytuacja nieco zmieniła się następnego dnia, kiedy po polowaniu z dwoma innymi wilkami, których imiona mu umknęły, usłyszał jakieś napomknięcie o Nyks. Jak widać nie tylko jego unikała. Nie żeby go to dziwiło. Czułby się bardziej zdezorientowany gdyby nagle stała się duszą towarzystwa, a tak przynajmniej mógł uznać jej zachowanie za normalne, jak beznadziejnie by to nie brzmiało.
Po południu dostał jeszcze jedno wezwania od Alfy. Nie miał pojęcia, czy ma się czuć jak wiecznie potrzebujący niańczenia szczeniak czy jakiś złoczyńca, że głowa watahy cały czas go o coś wypytuje, ale bez cienia sprzeciwu stawił się na spotkanie. Znowu formalności, jakby miało go to zdziwić. Kiedy wychodził z jej jaskini ujrzał znajomą waderę. Spojrzenia Chepriego i Nyks spotkały się na krótki moment, choć ani z jednego, ani z drugiego nie dało się nic wyczytać. Minęła go i zniknęła w głębi jamy. Wilk przeszedł jeszcze kilka kroków, tak, żeby wyjść na zewnątrz, po czym zatrzymał się. W sumie nawet się nie przywitał. Postanowił, że na nią poczeka.

Nyks?

czwartek, 15 października 2015

Od. Tyks cd. Chepriego

Nyks dobrze wiedziała co te runy znaczą. Nie chciała jednak mówić Chepriemu. Nie, jeszcze nie teraz. Basior uważnie przyglądał się znakom. Był widocznie mocno nimi zainteresowany. Od...pewnego czasu Nyks wcale, a wcale ,nie spotykała się z wieloma wilkami. Rzadko lubiła też rozmawiać. Najchętniej czuła, że zamknęła by się w tej jaskini. Jednak...nie mogła. Została Betą! Nie może teraz tego zepsuć. Ta ucieczka do lasu, było najgorszym co przytrafiło się w życiu tej młodej wadery. Z jednej strony, lubiła towarzystwo innych, a z drugiej była typem samotniczki. Coś w niej pękło. Nyks z otwartym błyskiem wpatrywała się w runy, a w oczach miała łzy. Zaklęła. Jej sierść zmieniła się na kolor szkarłatu. Chepri odsuną się od wadery przerażony. Nyks w oczach miała krwawe łzy i rzuciła się o skałę. Z jej pyska ciekła ślina. Wyglądała jak demon. W głowie słyszała głosy:
-Nieśmiertelność, za duszę.
-Nie! -warknęła i upadła.
Zamknęła oczy, a potem wstała. Była taka jak dawniej. W pewnym sensie...Jej biała sierść błyszczała. Nigdy nie będzie już do końca dawną Nyks.
-Te runy...to moja klątwa.
Chepri usiadł i spojrzał na waderę współczująco.
-Śmierć złamana zostanie, jednak wadera już dawną wilczycą nie pozostanie. Dusze odda Lucyferowi, aby bliskich chronić. Nigdy w życiu już się nie wyswobodzi, nikt jej nie pokocha, a żądna zemsty i pełna goryczy będzie nienawidzić, konać i z głodu mordować. Pozostanie jeden wilk, który jej nie znienawidzi i od klątwy wyzwoli, ten który kiedyś cierpiał w niewoli. -zaczęła recytować Nyks.
Zapadła kłopotliwa cisza.

(Chepri?)

środa, 14 października 2015

Od. Chepriego cd. Nyks

- Przyjemnie - jego oblicze wykrzywił grymas, coś na kształt krzywego uśmiechu.
Wadera puściła tą uwagę mimo uszu. Z gracją wskoczyła na półkę skalną i spojrzała na Chepriego z góry. Miał ochotę parsknąć, ale powstrzymał się. Przycupnął naprzeciw niej, ale wciąż na dole.
- I po co mnie tu przyprowadziłaś?
- W gości.
Basior rozejrzał się. Jego domostwo wyglądało przy tym bardzo biednie... No dobrze, nie oszukujmy się, nawet bez porównywania do innych jak wyglądało biednie. Ale on sam nigdy nie potrzebował tak wielkich legowisk. W nich się śpi, ale biega.
Darował sobie komentarz na temat, w jego mniemaniu, kiczowatej, ogromnej, wydrążonej w skale głowie byka, choć na pewno jej wykonanie zajęło sporo czasu. I te świecące symbole były dość ciekawe. Miały jakieś znaczenie, czy tylko stanowiły element dekoracyjny? No dobrze, musiał spytać.
- A to co? - wskazał łapą na obiekt jego dociekań.
- Trudno mi powiedzieć. Było już tu, kiedy się wprowadziłam. Mieszkam tu stosunkowo od niedawna.
- A nie jesteś ciekawa?
- Nie...
- Nie?
- No dobrze, może trochę.
- Jak myślisz, może to ma związek z jakimiś wierzeniami...
- Nie wiem, możliwe.
- Jeśli chcesz, możemy to sprawdzić.

Nyks?

poniedziałek, 12 października 2015

Od. Sebastiana cd. Jaśmina

Że też zostałem wmanewrowany w te bezsensowne procedury. Chciałem zostać sam aleee nie musiała zjawić się jakaś wadera, która musiała przerwać mój spokój. No nic Sawa kazałam mi być miłym, dlatego uśmiechnąłem się sztucznie, miałem to wypracowane do perfekcji dlatego wyglądał jak prawdziwy. Oznajmiłem po chwili:
-Proszę o wybaczenie, za to że cię tak brutalnie i wrednie potraktowałem-Wadera uśmiechnęła się lekko i zrównała ze mną krok, już nie szła z tyłu. Jaśmina rozluźniła się i zaczęła nucić jakąś piosenkę. Nie wiem dlaczego ale jej towarzystwo nie przeszkadzało mi tak bardzo jak towarzystwo innych. Jednak nie, nie mogłem jej pokazywać że ją lubię, nie chciałem by sytuacja się powtórzyła. Zacząłem jej przedstawiać każde z miejsc. Gdy skończyliśmy usiadłem przed nią i zapytałem:
-Co chcesz jeszcze robić. Do zachodu pozostało jeszcze trochę czasu

(Jaśmina?)

czwartek, 8 października 2015

Od. Tyks cd. Chepriego

Gdy wilk oblał waderą wodą od razu na niego skoczyła. Był to po prostu jej odruch. Jednak szybko się wycofała.
-Przepraszam. Odruch.
Basior nic nie mówiąc wygramolił się z ciała wadery.
-Ale, z ciebie silny wilk.
Nyks uśmiechnęła się tajemniczo. Nie przypadała jednak za tego typu rozmowami, więc po prostu milczała. Weszła w głąb jamy. Wyglądała upiornie...
Nyks znała bardzo dobrze tą jamę.
-Wchodzimy.
Chepri próbował ja zatrzymać, ale nie wiedział jak. Po dłuższych namowach jednak zgodził się wejść w głąb.

(Chepri? Sorki że takie krótkie ;-; Mam jeszcze parę rzeczy do zrobienia.)

środa, 7 października 2015

Od. Chepiego cd. Nyks


Może to głupie, ale chciało mu się śmiać. Co jak co, ale jakby sytuacja nie była poważna, z boku wyglądało to komicznie. Podbiegł do krawędzi niewielkiej szczeliny i spojrzał w dół. Miał nadzieję zastać tam przytomną waderę, ale się przeliczył. Kręcąc głową, zaparł się przednią łapą o przeciwległą ścianę, a drugą starał się sięgnąć po bezwładne ciało Nyks, dopomagając sobie pyskiem. Po dłuższej chwili i kilku bezowocnych próbach, a nawet niebezpiecznemu wygięciu łapy, udało mu się dosięgnąć jej futra i wygramolić jakoś z dziury.
Problem pojawił się teraz, kiedy nie miał zielonego pojęcia, jak powinien w zaistniałej sytuacji postąpić.
- Nyks? - zaczął trochę niepewnie, szturchając ją delikatnie. Wcale nie zaskoczył go brak odpowiedzi. Trącił ją nieco mocniej, a kiedy to nie pomogło, chciał spróbować po raz kolejny, ale skarcił się szybko. Jeżeli coś złamała, to może tylko pogorszyć jej stan.
Plusk kamyka wpadającego do strumienia przypomniał mu, że znajdują się nad wodą. Zmierzył nieprzytomną wilczycę bacznym spojrzeniem, jakby podejrzewał ją o symulowanie, po czym powolnym krokiem zbliżył się do strumienia. Rzucił jej ostatnie spojrzenie, z nadzieją, że jednak nie będzie musiał tego robić, ale kiedy Nyks nawet nie drgnęła, westchnął i chlusnął w nią wodą.

Nyks?

wtorek, 6 października 2015

Od. Tyks cd. Chepri



-Witaj! -odezwała się wesołym głosem niczym dawna Nyks.
-Witaj beto! -odpowiedział basior przysuwając się do młodej wadery. -Piękny dzień prawda?
-Zaiste.
Nyks popatrzyła na basiora spokojnym i dumnym wzrokiem. Chepri był tu od niedawna i dopiero przyzwyczajał się do panujących warunków w watasze.  Basior stał obok niej. Zapadła lekko niezręczna cisza. Basior jednak postanowił ją przerwać:
-Jesteś głodna?
-Pewnie.
-Co powiesz więc, na małe polowanko?
Wadera uśmiechnęła się. Zaczęło ją nudzić to  siedzenie samej na kłodzie.
-Pewnie.
***
Droga była męcząca. Jednak szybko odnaleźli się się w jakimś małym stadzie niedaleko wodospadu. Były to głównie antylopy. Nyks przybrała pozycję do skoku. Napięła ciało. Warknęła. Raz, drugi. Zamknęła na chwilkę oczy. To pomagało jej się skupić. Wysunęła pazury. Skoczyła. Antylopy natychmiast się rozproszyły. Skoczyłam na dorosłego osobnika oddzielonego od  reszty i  rozerwała go na strzępy. Wysunęła truchło obok Chepriego. On również przyniósł swoją zdobycz. Uśmiechną się:
-Nieźle.
-Ty też.
Jedli w milczeniu. Po posiłku Nyks odezwała się łagodnym głosem:
-Zaraz wracam, niedaleko jest strumyk. Pójdę tylko się napoić.
Wilk kiwną znacząco głową. Wadera odwróciła się i pobiegła do strumyka. Jednak zamiast do niego, wpadła do jakiejś dziury i straciła przytomność.

(Chepri? Co powiesz na zwrot akcji? :3)

poniedziałek, 5 października 2015

Od. Chepriego cd. Nyks

Drzewa szumiały cicho, kołysząc się lekko pod wpływem delikatnego wietrzyku. Liście wprawione w taniec poruszały się z gracją, bardziej chaotycznie, gdy podmuch stawał się mocniejszy.
Chepri mruknął coś i zasłonił uszy łapą. Niewiele to dało poza ich nieprzyjemnym przygnieceniem. Zazwyczaj kontrolował dźwięki, które wpadały do jego uszu, ale zdarzały się momenty, gdy nic nie mógł na to poradzić. Zwykle wiązało się to z późniejszymi bólami głowy.
Wiedząc, że nie odpocznie w takich warunkach, wstał, przeciągnął się ospale i ruszył w kierunku... Kierunku... Tam, gdzie go nogi poniosły. Jeżeli ktoś oczekiwał od niego dobrej orientacji w terenie ze względu na trzy lata ciągłej włóczęgi, to musiał wiedzieć, że na oczekiwaniach się kończyło. Bo Chepri uwzględniał tylko cztery kierunki - przód, tył, lewo i prawo. Oczywiście bez przesady, rzadko zdarzało mu się zgubić, ale jeśli już do tego doszło, to potrafił błądzić kilka dni.
Minąwszy kilka większych głazów i ogromne, rozłożyste drzewo, przedarł się przez pas gęstych zarośli i wyszedł na coś w rodzaju polany, którą przecinał żwawo płynący potok. Kamienie po obu jego brzegach porastała gruba warstwa mchu. Na jednym z takich kamieni przycupnął wilk, wadera właściwie. Chepri kojarzył ją. Wiedział, że zajmowała wysoką pozycję w hierarchii, a przynajmniej wyższą od jego, co w sumie nie było trudne, bowiem dopiero co dołączył do watahy. I byłby pewnie rozmyślał o wszystkich za i przeciw wobec tej decyzji, po raz setny, a może i nawet tysięczny, ale wtedy wilczyca dostrzegła go.
Nyks?

Nowy członek!


Powitajmy radośnie Chepri!