-Pogadamy wieczorem. Na razie będę musiał przedstawić cię Sawie i Reedowi.
Basior wszedł do jaskini medyka, a ja usiadłam zaraz przed nią. Mimo
wszystko moja wrodzona ciekawość zwyciężyła i zajrzałam do jaskini.
Wpadało do niej niewiele światła, więc postanowiłam wejść do środka.
Ledwo weszłam do zacienionego wnętrza nieopatrznie uderzyłam ogonem o
jakąś buteleczkę, która z głuchym odgłosem upadła na podłogę. Na
szczęście szkło było grube i nic się nie stało. Mogłam tam zostać i
nadal rozbijać butelki lub wrócić przed jaskinię. Wyboru pozbawił mnie
Możan, bo usłyszałam jak dziękował medykowi za dobrze założony bandaż.
Wyszłam z jaskini i usiadłam. Gdy basior wyszedł przed jaskinię wstałam i
przeciągnęłam się, jakbym siedziała tu bardzo długo.
-I co? Gdzie teraz idziemy?
-Do Sawy i Reeda.
-A gdzie to...?
-Tam -przerwał mi pchając mnie w prawo.
-Tak jest! -usiadłam i zasalutowałam, a basior roześmiał się.
-No, chodźmy.
-Oj... Daj spokój! -fuknęłam na niego udając jego głos -Nie powinieneś być taki natarczywy!
-Ja tak nie mówię!
-Straszny problem -przewróciłam oczami. -Chodźmy już.
Usłyszałam szelest w trawie, ale zignorowałam go. Mieliśmy przecież iść do Alf.
<Możan? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz