czwartek, 4 lutego 2016

Od. Aurory c.d Możana

-Pogadamy wieczorem. Na razie będę musiał przedstawić cię Sawie i Reedowi.
Basior wszedł do jaskini medyka, a ja usiadłam zaraz przed nią. Mimo wszystko moja wrodzona ciekawość zwyciężyła i zajrzałam do jaskini. Wpadało do niej niewiele światła, więc postanowiłam wejść do środka. Ledwo weszłam do zacienionego wnętrza nieopatrznie uderzyłam ogonem o jakąś buteleczkę, która z głuchym odgłosem upadła na podłogę. Na szczęście szkło było grube i nic się nie stało. Mogłam tam zostać i nadal rozbijać butelki lub wrócić przed jaskinię. Wyboru pozbawił mnie Możan, bo usłyszałam jak dziękował medykowi za dobrze założony bandaż. Wyszłam z jaskini i usiadłam. Gdy basior wyszedł przed jaskinię wstałam i przeciągnęłam się, jakbym siedziała tu bardzo długo.
-I co? Gdzie teraz idziemy?
-Do Sawy i Reeda.
-A gdzie to...?
-Tam -przerwał mi pchając mnie w prawo.
-Tak jest! -usiadłam i zasalutowałam, a basior roześmiał się.
-No, chodźmy.
-Oj... Daj spokój! -fuknęłam na niego udając jego głos -Nie powinieneś być taki natarczywy!
-Ja tak nie mówię!
-Straszny problem -przewróciłam oczami. -Chodźmy już.
Usłyszałam szelest w trawie, ale zignorowałam go. Mieliśmy przecież iść do Alf.
<Możan? :3>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz