poniedziałek, 24 października 2016

Od Wenz Do Shadowa

Szlajałam się w promieniach księżyca,bięgnąc kręcił mi się ogon jak jakiemuś psowi a ja żadnym rzecz jasna psem nie jestem.
-Jeśli już to kitsune.Zenko.
Powiedział na glos do siebie z przymkniętymi oczami na gałęzi dębu.
-Zenko ? Po twoim temperamencie myślałem że Yako.O ile wiem albo piętam co to znaczy.Lisie.
Przez chwilę myślałam że to Liseł,ale nie.
Podniosłam łeb.
-Jestem Shadow.Ty...Wenz ? Pewnie...
-Jasne.
Usłyszałam podśpiewy i szukanie o ziemię strzelby.
-Słyszy...
Chciałam powiedzieć , nie zdążyłam.Shadow szybko wykopał dół przy drzewie.Weszliśmy tam a ja otwór zakryłam kamieniem używając mocy lewitacji.
Ludzie...?
Zapytałam.
-Tak.I ch nie obchodzą lisy , sarmy , jelenie ptaki , rysie...tylko wilki.
<ZnalaŁam się w koszmarze...czy wyjdziemy z tego cało?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz