Nyks dobrze wiedziała co te runy znaczą. Nie chciała jednak mówić Chepriemu. Nie, jeszcze nie teraz. Basior uważnie przyglądał się znakom. Był widocznie mocno nimi zainteresowany. Od...pewnego czasu Nyks wcale, a wcale ,nie spotykała się z wieloma wilkami. Rzadko lubiła też rozmawiać. Najchętniej czuła, że zamknęła by się w tej jaskini. Jednak...nie mogła. Została Betą! Nie może teraz tego zepsuć. Ta ucieczka do lasu, było najgorszym co przytrafiło się w życiu tej młodej wadery. Z jednej strony, lubiła towarzystwo innych, a z drugiej była typem samotniczki. Coś w niej pękło. Nyks z otwartym błyskiem wpatrywała się w runy, a w oczach miała łzy. Zaklęła. Jej sierść zmieniła się na kolor szkarłatu. Chepri odsuną się od wadery przerażony. Nyks w oczach miała krwawe łzy i rzuciła się o skałę. Z jej pyska ciekła ślina. Wyglądała jak demon. W głowie słyszała głosy:
-Nieśmiertelność, za duszę.
-Nie! -warknęła i upadła.
Zamknęła oczy, a potem wstała. Była taka jak dawniej. W pewnym sensie...Jej biała sierść błyszczała. Nigdy nie będzie już do końca dawną Nyks.
-Te runy...to moja klątwa.
Chepri usiadł i spojrzał na waderę współczująco.
-Śmierć złamana zostanie, jednak wadera już dawną wilczycą nie pozostanie. Dusze odda Lucyferowi, aby bliskich chronić. Nigdy w życiu już się nie wyswobodzi, nikt jej nie pokocha, a żądna zemsty i pełna goryczy będzie nienawidzić, konać i z głodu mordować. Pozostanie jeden wilk, który jej nie znienawidzi i od klątwy wyzwoli, ten który kiedyś cierpiał w niewoli. -zaczęła recytować Nyks.
Zapadła kłopotliwa cisza.
(Chepri?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz