-Wzywałaś mnie? -odezwała się łagodnym głosem do Sawy.
Wadera wpatrywała się w Nyks z niepokojem. Coś się kroiło. W powietrzu było
czuć niepewność.
-Od od ostatniego czasu w ogóle nie pokazujesz się w watasze. Zaufałam ci,
Nyksono. Zawiodłaś mnie. Jesteś dla mnie bardzo bliska, jednak bycie betą nie
oznacza wcale tylko łażenie bez sensu i wpatrywanie się w inne wilki.
Nyks schyliła głowę, aby ukryć rumieńce oblewające jej twarzyczkę. Nienawidziła,
gdy Sawa tak ją poniżała. mimo to, była dla niej jak starsza siostra wraz z
Reedem. Alfa nadal coś do niej mówiła, jednak wadera nie słuchała. W głowie
miała tyle myśli...
-Zrozumiałaś? -powiedziała nagle alfa
Nyks odwróciła gwałtownie głowę:
-Tak -mruknęła.
Sawa uśmiechnęła się łagodnie i wyszła z nory. Nyks zauważyła, że przed
wejściem stoi Chepri. Zdziwił ją widok basiora. Zwłaszcza po ostatnich
zdarzeniach. Nie chciała jednak go odganiać. Czasem czuła, że samotność tylko
doprowadza ją do szaleństwa. Nie chciała też zacząć mamrotać znowu o swoich
problemach. Nie wiedziała, jak zacząć rozmowę. Basior wpatrywał się wyczekująco
na Nyks. Ta jednak się nie odzywała. On również czekał. Basior jednak odezwał
sie pierwszy:
-Czemu tak długo cię nie było?
Nyks nadal milczała. Jak mogła mu się wytłumaczyć? "Hej Chepri! Nie
wiem czy wiesz, ale nie było mnie w watasze bo przechodzę depresję."
Brzmiało to idiotycznie. Nyks już od dłuższego czasu nie pokazywała się w
watasze z dwóch powodów: po pierwsze przechodziła depresję i chciała się na
chwilkę odizolować. Po drugie bała się wyjść do innych wilków po incydencie z
przemianą. Oczywiście nikt tego nie rozumiał. Sawa się czepiała że nie chce mi
sie pracować, Reed myślał że to tylko załamanie nerwowe i szybko przechodzi,
Lucy że to tylko głupstwo, a z bratem nie utrzymywała kontaktów. O Xenie, Venus
i Shadowie wolała nie wspominać. Wkurzona do reszty zaczęła powarkiwać bez
powodu. Chepri na szczęście nie dosłyszał:
-Nyks? Czemu? Widzę ze z tobą nie tak. Potrzebujesz pomocy.
-Nic mi nie będzie. -wadera wymusiła na twarzy uśmieszek, jednak nie
wyglądało to przekonująco.
Basior patrzył na nią troskliwie. Ta jednak udawała że nie zwraca na to
uwagi. Wyciszyła się tylko i powolnym krokiem omijając Chepriego odeszła z
jaskini. Gdy straciła go z oczu z płaczem pobiegła na klif. Stanęła na środku
urwiska. Popatrzyła w dół. Zemdliło ją na sam widok urwiska. Skoczyć, czy nie
skoczyć? Nie rozmyślając długo wadera runęła w przepaść. Obijała się o skały,
nie czuła bólu. Zwykły wilk już dawno by zdechł. Nyks była jednak inna. Gdy
skończyła sie toczyć, wstała i otrząsnęła się z kamieni. Jej rany szybko
zaczęły się goić. Obejrzała się. Z przerażenia zauważyła ze patrzy na nią
Chepri. "Śledził mnie?!" pomyślała. Basior patrzył na waderę szeroko
otwartymi oczami. Czy widział jej upadek? Może jakaś rana została jej na ciele?
Jednak nie o to chodziło...Wadera obejrzała się w tafli wody. Nie mogła pojąć,
co tam zauważyła. Oczy miała węgielne a z pyska ciekła jej krew, jak po
pojedynku z jakimś wilkiem. Z oczu ściekały jej krwawe łzy a łapy miała czerwone.
Wyglądała podobnie jak w jaskini. Ale o wiele wiele straszniej...
(Chepri? Improwizuj <3)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz