wtorek, 18 sierpnia 2015

Od Dariki do kogoś

Zbliżała się północ, gdy ocknęłam się na jakiejś polanie w nieznanym mi miejscu. Przede mną rozciągał się wspaniały las. Próbowałam się podnieść, ale moją łapę przeszył ból. Spojrzałam na nią. Od łopatki, aż po łokieć widniała rana. Nie była ona głęboka, jednak mocno krwawiła. Powietrze było wilgotne, a do moich uszu docierał szum wody. Nieopodal zauważyłam strumyk wypływający z lasu. Ostrożnie podniosłam się. Głowa bolała mnie okropnie. Wojownicy z mojej byłej watahy nieźle mnie poturbowali. Powoli podeszłam do wody, napiłam się po czym delikatnie polałam ranę wodą, która szybko nabrała szkarłatnej barwy.
~ No to teraz powinno się szybko zagoić ~ pomyślałam sobie.
Byłam zmęczona, więc rozejrzałam się, aby znaleźć idealne miejsce na legowisko. Za mną rozciągały się góry w których wydrążone były jaskinie. Postanowiłam tam przenocować. Nagle usłyszałam trzask łamanej gałęzi. Mimo jeszcze bolącej rany podniosłam się na cztery łapy i czekałam w ciszy gotowa na atak.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz