środa, 5 sierpnia 2015

Od Reeda cd Venus

Ruszyliśmy w kierunku łąki, gdzie zawsze było dużo zwierzyny. Szliśmy po drodze wymieniając jakieś uwagi i mijając członków watahy. Sawa rozmawiała z Mei, Sebastian wędrujący w głąb lasu. Des uwalony na gałęzi drzewa. Kiedy mijaliśmy wielki dąb, mógłbym przysiądz, że widziałem długi, biały ogon znikający między gałęziami. Chyba muszę znaleźć mu zajęcie.
"Życzę powodzenia" odezwał się złośliwy głosik, podsyłając mi scenę z mojego snu. Wyglądało to na przyszłość, w którą bym za nic nie uwierzył. No bo taka wilczyca i ktoś taki jak ja... Ven zasługiwała na kogoś lepszego niż Wilk Apokalipsy. Chyba się w niej zako... Zablokowałem tą myśl. Nie mogę bezpiecznie nawet myśleć...
Trafiliśmy na trop jakegoś jelenia. Stał po środku jedząc spokojnie trawę. Przyczailiśmy się,          namierzyliśmy i wyskoczyliśmy. Jeleń rzucił się do ucieczki. Dogoniliśmy go i wyczuwając odpowiedni moment skoczyliśmy, podgryzając mu gardło. Zwierze zaryczało, przewracając się. Posililiśmy się, a Venus oddała hołd bogini natury. Przyglądałem jej się. Wyglądała bardzo pięknie... Wróć..
-W tak zawsze?-zapytałem z uśmiechem.
-Tak, a wy Death nie oddajecie hołdu?
-Od tego mamy Shadowa... My nie mamy za co dziękować. Odebrała nam możliwość normalnego życia...
-Dlaczego tak uważasz?
-Z doświadczenia... Żadna miłość długo nie wytrzymywała. Nie mówię, że wszystkie-dodałem szybko- zawsze są wyjątki.

Venus?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz