wtorek, 4 sierpnia 2015

Od Venus cd Reeda

- A kiedy z Wami jest coś nie tak? - zapytałam, przechylając łeb na bok.
- Kiedy odczuwamy inne emocje niż złość i inne takie negatywne... - powiedział tonem kończącym dyskusję.
Kiwnęłam tylko głową i dalej szliśmy w milczeniu. Kiedy zatrzymaliśmy się w lesie watahy, stanęłam naprzeciw Reeda i powiedziałam:
- Tu musimy się rozdzielić.
- Racja, muszę wracać do jaskini.
- A ja muszę wreszcie zrobić obchód lasu.
Staliśmy jeszcze kilka sekund w kłopotliwej ciszy, potem spojrzeliśmy sobie przez chwilę oczy, wymieniliśmy uśmiechy i ruszyliśmy w przeciwne strony. Wolnym krokiem zaczęłam chodzić pośród drzew, słuchając szumu wiatru w ich liściach. Gałązki łamały się pod moimi krokami, spokojne oddechy zlewały się z wiatrem. Znalazłam jakieś wysokie drzewo i wspięłam się na nie. Zrobiłam sobie posłanie z mchu i liści na szerokim pniu, z którego odchodziły gałęzie i ułożyłam się w nim. Pomyślałam o Reedzie, o naszej przyjaźni... a potem nagle przypomniałam sobie ból, które nadało mi Pokutne Spojrzenie. Moje myśli pogalopowały po torze wspomnień o matce, ojcu i watasze, o Royu i Erice... i znowu przypomniał mi się Reed i ja, kiedy wchodziliśmy na ta górę, kiedy mówiłam mu swoją historię... a potem ten smok z bolącym zębem... kolejna myśl o berku, kiedy bawiłam się z Reedem... wszystkie te myśli były jakoś z nim powiązane. Czyżbym się w nim... ale tej myśli nie zdążyłam do końca uformować, bo zmorzył mnie sen.

<Reed?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz