piątek, 7 sierpnia 2015

Od Venus cd Shadowa

Po raz kolejny odkąd go znałam, spojrzałam na jego oczy. A potem powiedziałam:
- Och, czyli... te oczy... to właśnie ten ślad? Ten basior wydrapał Ci wtedy oczy?
Sama zdziwiłam się swoim tonem. Krył się w nim ślad niedowierzania, może nawet strachu. Basior spojrzał na mnie ze zdumieniem, widocznie również dostrzegając zmianę w moim głosie. Potrząsnęłam łbem i kontynuowałam:
- Nie rozumiem. A rzadko się zdarza, że czegoś nie rozumiem. Dlaczego? - podniosłam wzrok na Shadowa i znów pokręciłam łbem. - Dlaczego Deth pozwala na to, abyście cały czas cierpieli swoje rany?
- Jak to: dlaczego? - zdziwił się Shadow. - To bogini śmierci! Ona to ustaliła. To, że mamy wiecznie odczuwać ból, dzięki któremu staliśmy się jej sługami. Ona tak chce! Venus, to tak samo jak z Monad i Wilkami Natury. Monad oczekuje od was stałego poświęcenia naturze, prawda?
- To nie ma żadnego znaczenia, ale owszem - powiedziałam, patrząc na niego ostro.
- Tak samo Deth oczekuje, że będziemy pamiętać. Na zawsze. Rozumiesz? - przechylił łeb zupełnie jak szczenię, i z trudem powstrzymałam się od wybuchnięcia śmiechem.
- Ale skoro Was to boli, to czemu ona na to pozwala? - wypaliłam tonem świadczącym o tym, że jest to ostatni argument jaki miałam w zanadrzu.
- Bo to bogini śmierci, co wiąże się z bólem. Ona to ustaliła, a nam to nie przeszkadza - rzekł tonem kończącym dyskusję. - Możemy zmienić temat?
Spojrzałam na niego z mieszaniną złości i żalu na pysku. Kiwnęłam niechętnie głową, ale nie odzywałam się więcej.
- To dobrze - odetchnął lekko. - Więc o czym pogadamy?
Odwróciłam łeb w jego stronę i spytałam nagle, zupełnie jakbym sobie coś przypomniała:
- Deth chce, żebyście eliminowali zagrożenie ze strony watah lub wilków, prawda?
- Taak... - przeciągnął słowo, patrząc na mnie dość podejrzliwie. - A co?
- Och, bo tak sobie pomyślałam, dlaczego Roy nie zginął z łapy któregoś z Was.
- Jaki Roy? - uniósł brwi, a po chwili zrobił minę, która mówiła, że coś nagle zrozumiał. - Ach... ten kretyn, który próbował cię zabić?
- Tak, to ten kretyn. Skoro otrzymujecie rozkazy eliminowania, dlaczego Roy przeżył po zabiciu mojej rodzinnej watahy?
- Może błąd? A może Deth chciała go obserwować? A może... - zniżył trochę głos - chodziło o to, żebyś ty go zabiła?
Wytrzeszczyłam na niego oczy, uniosłam brwi i wydałam z siebie odgłos, który dziwnie mieszał się pomiędzy prychnięciem, a jękiem. A potem powiedziałam trochę niepewnym głosem:
- Nie mogło chodzić o to. Wilków Apokalipsy zawsze jest dziewięć, sam tak mówiłeś. Nie mogę być kolejnym.
Shadow zamyślił się i po chwili namysłu oznajmił:
- Masz rację. To nie o Wilki Apokalipsy chodziło. Ale jestem pewny, że Deth chciała, abyś to ty go zabiła. Innego wyjaśnienia nie ma.
Zmrużyłam oczy. Zaczęłam rozważać wszelkie inne warianty. Nie. Z każdą nową myślą wiązała się kolejna niedorzeczność. Za każdym razem coś nie pasowało. Czyżby Deth naprawdę chodziło o to? Potrząsnęłam łbem, mrugnęłam szybko kilka razy i powiedziałam cicho:
- Może i tak.
Shadow spojrzał na mnie i uśmiechnął się pocieszająco. A potem poklepał mnie delikatnie po plecach i rzekł:
- Nie przejmuj się. Kto tam wie, co siedzi bogom w głowach? Zabiłaś go, ale nie powinnaś żałować. Chciałbym zauważyć, że wymordował ci rodzinę.
Doceniałam tą dziwną formę pocieszenia. Pociągnęłam nosem, spojrzałam na niego z wdzięcznością i powiedziałam:
- Dziękuję Ci, Shadow. Naprawdę dziękuję.
- Co ty, w ogóle nie ma za co - odparł przyjaźnie. - No dobra. Teraz już musimy zmienić temat.
Schyliłam lekko łeb, uśmiechnęłam się, a potem odrzekłam:
- Masz rację. Musimy.
<Shadow?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz