czwartek, 23 lipca 2015

Od Seven cd Sebastiana

Gęste krzaczory w końcu ustąpiły, a ja wydarłam się z tej zabójczej plątaniny. Szczerze mówiąc od początku nie było łatwo. Im głębiej, tym więcej krzaków ostu, rosnącymi w parze z dziką różą. Musiałam susami przedzierać się przez gęstwiny, inaczej zostałabym tam w kilku kawałkach. I pewnie też dużo hałasowałam. Ale w końcu się wydostałam. Gdy pod moimi łapami poczułam miękką, soczystą trawę nie myśląc wiele, upadłam na ziemię. Nagle wyczułam że nie jestem tu sama. Obróciłam się na grzbiet. Przed sobą miałam jeziorko z wodospadem, a w nim markotnie wyglądającego basiora.
- Hej...- Wyszeptałam lekko skrępowania.
Wilk natomiast wyszedł na brzeg i otrzepał się z wody.
- Hej.- Mruknął z kamienną twarzą.
Próbowałam wstać z ziemi, jednak poczułam, że wszędzie mam podczepione pąki ostu, które kuły z każdym ruchem. Jęknęłam z żalem i zaczęłam się oskubywać z kolczastych, fioletowych pąków.
(Sebastian? Chwilowo jestem niedysponowana ;3)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz